EDUKACJA FINANSOWA CROWN
Jeżeli chcesz poznać skuteczne, a przede wszystkim biblijne sposoby zarządzania finansami, to zapraszamy Cię na Kurs Finansowy Crown.
Ten kurs może całkowicie odmienić Twoje życie i finansową przyszłość.
Nasze finanse nie tylko mają ogromny wpływ na nasze życie, ale wpływają bardzo wyraźnie na naszą relację z Bogiem. Kurs finansowy Crown uczy Bożych zasad zarządzania dobrami materialnymi, aby żyć w prawdziwej wolności i pokoju serca. Kurs porusza wiele istotnych aspektów z dziedziny finansów, takich jak: postawy, wartości, styl życia, uczciwość, praca, długi, oszczędzanie, dawanie, inwestowanie – patrząc na nie z Bożej perspektywy.
Podczas kursu odpowiemy na pytania:
- jak unikać najważniejszych błędów w dziedzinie finansów
- jak opracować sposób wyjścia z długów
- jak stworzyć rozsądny system oszczędzania i inwestowania
- w jaki sposób dzielić się swoimi dobrami
- jak pogłębić rozumienie pracy
- jak zaplanować przychody i wydatki
- jak osiągnąć wolność finansową i uwolnić się od niepotrzebnych zmartwień
- jak przekazywać dzieciom wiedzę na temat pieniędzy i majątku
Czas kursu jest również czasem nabywania praktycznych umiejętności:
- opracujemy swój budżet domowy
- opracujemy swój plan wydatków
- opracujemy swój osobisty bilans finansowy
- stworzymy strategię wyjścia z długów
- określimy nasze życiowe cele
- zorganizujemy nasze sprawy majątkowe
Weź udział w kursie finansowym i naucz się wprowadzać biblijne zasady zarządzania pieniędzmi.
Kurs Finansowy Crown jest najbardziej praktycznym kursem uczącym biblijnego spojrzenia na kwestię finansów. Spośród programów Edukacji Finansowej Crown to właśnie kurs finansowy powoduje najgłębszą przemianę i efekty u uczestników. Zapisz się i spójrz na swoje sprawy materialne oczami Boga.
Co oferujemy:
- 11 spotkań online raz w tygodniu
- Mała grupa
- Indywidualne konsultacje z prowadzącym
- Rozmowa, wymiana doświadczeń
- Praktyczna nauka
- Materiały bonusowe
- Zestaw materiałów do kursu
- Certyfikat ukończenia kursu
Termin kursu: 10.07.2023-18.09.2023, (jedno spotkanie w tygodniu, co poniedziałek)
Kurs będzie prowadzony w dwóch grupach, można wybrać godzinę:
g. 9.00 – I grupa
g. 20.00 – II grupa
Koszt kursu: 400 zł
Koszt kursu dla małżeństwa: 650 zł
Cena zawiera: koszt organizacji kursu, pakiet podręczników, wysyłka podręczników na wskazany adres.
Spotkania będą się odbywać z pomocą platformy ZOOM.
Kurs jest prowadzony przez certyfikowanego lidera Edukacji Finansowej Crown: Dorotę Lewtak.
Zobacz świadectwa z Kursu Finansowego Crown:
Temat edukacji finansowej, ale takiej prostej edukacji finansowej zawsze do mnie powracał. Nie chodziło mi o ekonomię, ekonomikę i zarządzanie finansami, bankowość i tym podobne. Chodziło mi o proste rozwiązania, które każdy człowiek może wdrożyć w swoim życiu, czyli rzeczy związane z domowym budżetem.
Natrafiłem na kurs finansowy Crown.
Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że warto jest korzystać z mądrości doradców i Pan Bóg to pochwala mówiąc w Księdze Przysłów: posłuchaj rady, przyjmij naukę, abyś był mądry w przyszłości oraz głupi uważa swoją drogę za słuszną. Dowiedzieliśmy się z żoną, że to siebie najpierw powinniśmy się radzić, aby odpowiadać za konsekwencje pozytywne oraz negatywne naszych decyzji. Uchroni nas to przed wypominaniem sobie w przyszłości. Kiedy nie wiem co zrobić sięgam do Pisma Świętego, które teraz nazywam Instrukcja Obsługi Człowieka.
Zastanawiamy się teraz nad swoim stylem życia, a gdy chcemy coś kupić to rozważamy, czy jest to nam naprawdę potrzebne.
Lepiej gospodarujemy tym co dał nam Bóg, możemy odwdzięczyć się jemu poprzez dziesięcinę i poprzez jałmużnę dla ubogich. Dziś wiem, że prawdziwe szczęście jest w dawaniu, a nie w braniu i możesz mi nie uwierzyć, ale teraz mamy z żoną więcej pieniędzy, a jesteśmy bardziej hojni. Dziś dajemy systematycznie w sposób przemyślany i bez poczucia dumy.Jeśli miałbym wyrazić to jednym słowem powiedziałbym, że najważniejsze, to chcieć przyjąć Boga do swego serca.
Już w pierwszym roku po ślubie wraz z żoną przystąpiliśmy do kursu finansowego Crown. Wiedzieliśmy, że budżet jest jednym z najważniejszych punktów do ustalenia oraz chcieliśmy poznać Bożą perspektywę na wszelkie sprawy związane z pieniędzmi oraz pracą. Kurs nauczył nas uczciwości, oszczędzania oraz mądrego dysponowania kapitałem. Od dwóch lat prowadzimy wspólnie budżet i z pewnością możemy stwierdzić, że wymierne efekty dobrego zarządzania przynoszą niesamowitą satysfakcję oraz wewnętrzny pokój. Nasi liderzy – Ania i Czesław – stawiają mocny akcent na rozwiązania przedstawiane w Biblii, dzięki czemu mamy pewność, że wszystko co mamy należy do Boga, a my mamy wielki przywilej korzystania z Jego dobroci i mądrości oraz czerpania radości z dawania!
Jako mężatka, kierownik regionalny zarządzający 40 osobowym zespołem, chrześcijanka pokładałam ufność w rzeczach ziemskich i ludziach.
Miałam fajną posadę i kredyty. Moje małżeństwo przechodziło poważny kryzys. Gonitwa za lepszym jutrem zniszczyła nie tylko mnie ale i moje małżeństwo. Pewnego dnia zaczęłam wołać do Boga aby mi pomógł. W międzyczasie dowiedziałam się o kursie finansowym w Świdnicy. Zdecydowaliśmy z mężem, że pojedziemy na kurs i to jest odpowiedni czas, aby zrobić porządek w naszym życiu osobistym.
Na pierwszym spotkaniu dowiedziałam się, że kurs trwa 10 tygodni i przeraziło mnie to.
Jednak tak naprawdę w tym momencie zaczęłam moją podroż z Bogiem a On zaczął przemieniać mój charakter.
Myślałam, że nie mogę zostawić mojej dobrze płatnej pracy dlatego, że mamy 3 kredyty, rachunki i dzieci. Pisałam projekt unijny dla mojego byłego pracodawcy i okazało się, że pieniądze te miały regulować długi mojego pracodawcy. Nie podobało mi się to. Przestałam w tym uczestniczyć. Zostałam zwolniona dyscyplinarnie. Czułam się okropnie. Potem przyjaciele odeszli.
Płacz, lament, rozpacz i do tego kredyty, opłaty, rachunki, dzieci – wszystko wirowało mi przed oczami. Dla mnie był to koniec, ale nie dla Boga. To był moment zwrotny w moim życiu jak się później okazało. Jednak Bóg miał plan dla mnie.
Pytania cisnęły mi się do głowy. Dla osoby, która miała wszystko zaplanowane przynajmniej 3 lata do przodu, świat się zawalił.
Rozpoczął się kurs. Była do przeczytania książka Howarda Daytona „Twoje pieniądze się liczą”. Zaczęłam ją czytać. Pierwsze, co mnie uderzyło czytając tą pozycję to to, że w Biblii jest ponad 2 tys. wersetów na temat finansów.
Albo historia o tym jak uczestnicy wypraw krzyżowych – chrześcijanie, gdy brali chrzest to nie zanurzali pod wodą swojego miecza – oddawali wszystko Bogu tylko nie miecz, twierdząc, że mają władzę nad mieczem i sami będą decydować o sprawiedliwości na świecie.
Pomyślałam, że mam jednak dużo wspólnego z tą historią. Nigdy nie potrafiłam ufać Bogu i zawsze sama próbowałam rozwiązywać problemy nie tylko finansowe ale i codzienne.
Wtedy pierwszy raz zatęskniłam za wolnością finansową i uświadomiłam sobie, jak bardzo był spaczony mój sposób myślenia na temat finansów i nie tylko. Bóg powołał nas do wolności a nie niewolniczej pracy dla spłacania kredytów i życia w ciągłym strachu przed jutrem. Pierwszy raz uświadomiłam sobie, jak z wielki ciężar nosiłam na swoich barkach żyjąc w strachu i pokładając nadzieje w ziemskich sprawach. Biorąc kredyt za kredytem nie myśleliśmy nigdy że stracimy prace, że może być ciężko. Żyliśmy tylko chwilą, bo chcieliśmy być tak „dobrzy” jak nasi znajomi.
Z tygodnia na tydzień Bóg otwierał mi coraz szerzej oczy i pokazał wyraźnie, co mam wyprostować.
Te 10 tygodni kursu finansowego w Świdnicy to było jedno z najlepiej zainwestowanych tygodni w moim życiu. To był początek mojej drogi z Bogiem. To był czas kształtowania mnie na nowo i zmiany mojego małżeństwa.
W niedługim czasie po ukończeniu kursu mąż także stracił pracę i był to kolejny ciężki cios dla mnie. I znów pytania: Boże dlaczego, przecież nic złego nie zrobiliśmy? Miałam żal do Boga. Ale tak prawdę sami byliśmy sobie winni z tego względu, że nigdy wcześniej w życiu nie przygotowaliśmy się na taką ewentualność, że może być ciężko i nie oszczędzaliśmy na ciężki okres. To były konsekwencje naszych wcześniejszych decyzji.
Byłam bezsilna i bliska rozpaczy. Wtedy też przypomniał mi się jeden werset z kursu finansowego.
Twoja jest, o Panie wielkość, moc, sława, majestat i chwała, bo wszystko, co jest na niebie i na ziemi, jest Twoje; do Ciebie, Panie, należy królowanie i ten, co głowę wznosi ponad wszystkich. Bogactwo i chwała od Ciebie pochodzą, Ty nad wszystkim panujesz, a w ręku Twoim siła i moc, i ręką Twoją wywyższasz i utwierdzasz wszystko. 1 Krn 29:11-12
Ten werset mocno zaczął pracować we mnie. To była kolejna lekcja dla mnie dotycząca zaufania Bogu.
Zaczęłam uczyć się wdzięczności. Jak mogę dziękować Bogu za wszystko skoro ja nie mam pracy, mam sprawę w sądzie, kłopoty ze zdrowiem, chore dzieci, finansowe problemy? Jak ja mam ci Boże dziękować?
Ciężko było zacząć, ale potem już dziękowałam Bogu za te trudne doświadczenia. Zdałam sobie sprawę, że przez te ciężkie chwile jestem kształtowana na nowo.
Mój mąż znalazł w międzyczasie pracę, ale ja nie mogłam jej dostać. Biegałam z rozmowy na rozmowę, bez oczekiwanych rezultatów. Wysłałam ponad 300 CV i nic. Doprowadzało mnie do białej gorączki, szczególnie że jestem osobą, która zawsze działa i nie potrafi siedzieć miejscu. Czułam się jak w tunelu bez wyjścia. Teraz wiem, że Bóg uczył mnie cierpliwości, pokory i przede wszystkim zaufania.
Emocjonalnie i fizycznie byłam wykończona. Oddałam tą moją przyszłą prace Bogu i to był kolejny etap mojej przemiany. Zaczęłam czytać książki i Biblie. Następował mój wewnętrzny rozwój.
Na kursie był poruszany temat dziesięciny, w całym 20 godzinnym kursie zaledwie 10 min. Ale ziarno zostało zasiane w sercu. Stwierdziłam jednak, że teraz to nie jest dobry czas na ten temat dla mnie. Wrócę do tematu jak będę mieć pracę. Każda książka jednak jaką czytałam, nawiązywała do dziesięciny. Bóg mówił do mnie… Postanowiłam, że jak dostanę pracę będę oddawać dziesięcinę Bogu. Po dwóch dniach dostałam upragnioną pracę.
Mimo obaw powiedziałam o mojej sprawie w sądzie przyszłemu pracodawcy i nie miało to znaczenia. Przez 9 miesięcy szarpałam się sama, aby znaleźć prace. W moim przekonaniu Bóg załatwił to w 2 dni. Miesiące wcześniej mieliśmy jedną wypłatę, z której nawet nie wystarczało na opłacenie rachunków. Bóg w cudowny dla mnie sposób troszczył się, by nam nie brakowało przez ten okres wielkiej próby.
Tak Bóg kształtował i kształtuje dalej we mnie nowego człowieka. Teraz gdy idę do pracy to się nie martwię, że ją strącę bo wiem że Bóg jest ze mną. A jeśli nawet bym ją straciła, to Bóg czuwa nad moim życiem. Wszystko, co pochodzi od Boga jest dobre.
Kurs finansowy był początkiem mojej podroży z Bogiem. Spojrzałam na kwestie zadłużania się, uczciwość w pracy, na dawanie z perspektywy biblijnej. Dzisiaj wiem, że Bóg dopuścił to wszystko po to, aby mnie zmienić, złamać mój twardy kark i nauczyć zaufania i pokory. Dziękuję mu za to.
Parę lat temu mój mąż oświadczył, iż jego brat ma pomysł na utworzenie firmy . W tym okresie brat męża był w bardzo złej sytuacji finansowej, jego poprzednia firma zbankrutowała i w związku z tym miał wiele problemów. Miał wiele długów, dom był pod egzekucją komornika , brat nie miał innych źródeł dochodów. Miał też troje dzieci na utrzymaniu. Mąż mój chciał pomóc swemu bratu więc pomagał mu finansowo, brał na siebie pożyczki, które w krótkim okresie miały się zwrócić, wzięli maszyny na leasing, który miał być spłacany na bieżąco, zatrudnili pracowników tworząc nowe miejsca pracy a w związku z tym brali pomoc finansową z UE jednocześnie zobowiązując się do zatrudniania pracowników przez okresy dwóch lat . Firma zaciągała nowe zobowiązania, niektóre z nich podpisywałam zgadzając się na nie, o niektórych nie wiedziałam w ogóle. O tym, że mój mąż pomaga niemal stale firmie brata poprzez opłacanie niektórych rachunków nie wiedziałam w ogóle. Pieniądze na tę działalność brał z karty debetowej zaciągniętej na inną firmę którą prowadził i z bieżących jej dochodów. Uszczuplał w ten sposób nasz domowy budżet a ja żyłam w przekonaniu, że po prostu mniej zarabia. O kłopotach firmy brata, nie zapłaconych ratach leasingowych, zaległościach w spłatach pożyczek i całkowitej zapaści w zamówieniach dowiedziałam się gdy firma stała na skraju bankructwa w 2016 roku. Pewnie do dzisiaj bym o nich nie wiedziała gdyby nie proces nawrócenia mojego męża. Przełom w nim stanowiły rekolekcje z modlitwą o uwolnienie, na których mój mąż został uwolniony z lęków o przyszłość firmy i rodziny. Zaczął częściej chodzić na Mszę Świętą. Był to też okres nawrócenie brata mego męża, który bardzo dużo się modlił, chodził na rekolekcje. Tak naprawdę to nie wiem co skłoniło mego męża do wyznania całej prawdy. Pewnie „przypadek” to znaczy „Duch Święty”. No i „pojechał po bandzie”. W ciągu kilku dni dowiedziałam się o 2 liniach kredytowych : jednej na 50 tysięcy drugiej na 80 tysięcy, pożyczce w kwocie 12 tys. zł, nieopłaconych fakturach, jak później się okazało na kwotę 40 tysięcy złotych i zaległościach w ZUS i w wypłatach wynagrodzeń. Zamknięcie firmy w tej sytuacji wiązała się z koniecznością spłaty wszystkich zobowiązań a także zwrócenie 40 tysięcy złotych ( koszt dwóch umów związanych z utworzeniem dwóch stanowisk pracy). Oprócz tego po analizie mąż obliczył, że w ciągu 2 lat istnienia firmy dopłacił do jej funkcjonowania około 60 tysięcy złotych. Świat na chwilę zawalił mi się. Dokonaliśmy analizy majątku, zastanawialiśmy się czy sprzedać dom który mieliśmy kupiony za kredyt hipoteczny i w ogóle co dalej robić. Miałam wątpliwości czy to właśnie my powinniśmy przejąć na siebie ciężar spłaty tych długów, w końcu nie czerpaliśmy profitów z tej firmy. Pozostało pytanie co zrobić. Wtedy pojechałam na rekolekcje, podczas których Pan Bóg uświadomił mi wiele rzeczy, między innymi wcześniejszej przywiązanie do dóbr materialnych, złe zarządzanie powierzonym majątkiem i ogromne problemy z oddawaniem ( nie mówiąc już o radosnym dawcy). Ale najważniejsze pytanie które usłyszałam na tych rekolekcjach, a które było słowem poznania dla mnie: Czy stać cię na inwestycję która się nie opłaca? W sercu odpowiedziałam sobie, że chyba nie mam innej drogi i odpowiedziałam pozytywnie. I wtedy usłyszałam ,że jeśli ktoś pozytywnie odpowiedział na to pytanie to na pewno natchnienie pochodzi od Ducha Świętego i jest to dobra droga. Nabrałam przekonania o właściwym wyborze. Swoje czy nie do końca swoje długi zawsze trzeba spłacać.
Już wtedy mąż kupił książkę „Uzdrowienie finansów”. Po jej przeczytaniu otworzyły się nam oczy na wiele spraw. Mąż podjął decyzję o uczestnictwie w kursie finansowym CROWN. Dopiero wtedy w pełni uświadomiliśmy sobie i przyjęliśmy to, że właścicielem naszych dóbr jest Pan Bóg, a my jesteśmy tylko szafarzami. Podjęliśmy decyzję o oddaniu finansów Bogu. Jak bardzo było mi przykro, że oddaję głównie długi, a z drugiej strony wiedziałam, że skoro Pan Bóg pomaga nam nieść nasze kłopoty, nasze krzyże, to o ile bardziej pomoże nam w niesieniu wspólnie cudzego krzyża (były to przecież długi brata). Podjęliśmy decyzję o całkowitym zawierzeniu Bogu. Dużo się modliliśmy i chodziliśmy na Mszę Świętą, inni też modlili się za nas. I zaczęły dziać się cuda. Mąż zlikwidował jedną z lokat ubezpieczeniowych a kwota z niej wystarczyła ( dziwnym zbiegiem okoliczności) na spłatę jednej z wysoko oprocentowanych pożyczek. Dostaliśmy też przypływy gotówki z różnych źródeł, które pozwoliły na spłatę bieżących rat leasingowych. Należność wynikającą z jednej faktury udało się ( przy Bożej pomocy) rozłożyć na raty i w ciągu 2 miesięcy spłacić jej znaczą część. W dziwny sposób zaczęły spływać nowe zamówienia i pojawiać się nowe możliwości. Zauważyliśmy też, że osoby odpowiedzialne w innych firmach za zamówienia naszych produktów inaczej zaczęły nas traktować. Pan Bóg czuwał też nad naszym budżetem domowym. Wprowadziliśmy plan oszczędzania opisany w książce „Uzdrowienie Finansów” i po raz pierwszy od wielu miesięcy kończyliśmy miesiąc na zero a nie z debetem, jak dotąd. Nawet rachunki za prąd, wodę czy gaz zmniejszyły się znacząco. Sporo zadłużeń udało się spłacić. Kurs finansowy stopniowo zmieniał też nasze podejście do „dawania”, do dziesięciny. Uwrażliwiał na potrzeby innych i czynił z nas radosnych dawców. Staliśmy się bardziej odpowiedzialni w zarządzaniu finansami. Zrozumieliśmy też w jak wielu rzeczach byliśmy nieuczciwi i jak to wszystko wyprostować. Pan Bóg pokazał nam jak wiele osób znajduje się w tak trudnej sytuacji finansowej, ale też jak wiele osób jest gotowych pomagać w tych trudnych okolicznościach. Przekonaliśmy się, że możemy liczyć nie tylko na rodzinę ale też na zupełnie obcych ludzi, którzy wspierali nas swą radą czy modlitwą. Bardzo też zbliżyliśmy się z mężem do siebie. Ta próba to była też próba naszej miłości, nauka wspólnego podejmowania decyzji.
Dziękujemy Naszemu Jedynemu Panu i Zbawicielowi, który każdego dnia prowadzi nas, chroni, uwalnia od lęków, zapewnia o swej miłości, o tym, że niczego nam przez tę sytuację nie zabrał, a wręcz przeciwnie ciągle nas obdarowuje, współpracując we wszystkim dla naszego dobra.
Zapisz się wypełniając formularz:
Po wypełnieniu i wysłaniu formularza otrzymasz od nas wiadomość e-mail z informacjami potrzebnymi do wpłaty.